Policyjne statystyki nie kłamią. Volkswagen Passat cieszy się stale rosnącym powodzeniem nie tylko wśród kierowców i miłośników tej marki, ale niestety również wśród złodziei. Statystyki te nie dotyczą jednak tylko Polski. Czy to wystarczający dowód, aby właściciele Passatów mieli powody do obaw? Czy mogą spać spokojnie?
W 2011 roku najczęściej do kradzieży samochodów dochodziło na ulicy, kradzieże te dotyczyły aż 7069 aut. Najczęściej kradziono właśnie Volkswageny Passaty. Na drugim miejscu znalazł się Volkswagen Golf. Na kolejnej pozycji w rankingu uplasowało się z dużo mniejszą liczbą punktów Audi A4. Dużo rzadziej złodzieje wybierali auta znajdujące się przy centrach handlowych lub bezpośrednio w garażach właścicieli. Na 535 tys. zarejestrowanych w 2011 roku Passatów, skradzionych zostało 1176, czyli 0,21%.
Kradzież Volkswagena Passata zajmuje zaledwie 4 sekundy. Niewiarygodne?
Jednostki policyjne pracujące nad kradzieżami aut jednoznacznie twierdzą, że skradzione pojazdy niemal ekspresowo zostają rozebrane na części pierwsze. Niejednokrotnie zanotowano sprzedaż tych częściami w Internecie lub na giełdach i w punktach z częściami używanymi. Jedynie niewielki odsetek aut trafia w całości na rynek. Jeśli zdarzy się nam kupić kradzione auto, gdy sprawa wyjdzie na jaw policja zarekwiruje je. Jesteśmy wówczas skazani na starty finansowe, gdyż dopiero w momencie schwytaniu złodzieja sprawa może zostać zgłoszona do rozpatrzenia w trakcie trwania procesu karnego. Jedynym pewnym ratunkiem jest posiadanie auta przez okres przynajmniej trzech lat i brak zgłoszenia ze strony prawowitego właściciela.
Poza „tradycyjnymi” metodami kradzieży samochodów, coraz częściej złodzieje wykorzystują brak naszej czujności. Niespodziewanie zaskakują nas na parkingach podziemnych lub nawet na ulicy. Po jakie środków sięgają?
W ostatnich latach rośnie kradzież aut na tzw. butelkę lub koło. Złodziej sprytnie podkłada plastikową butelkę pod koła lub umieszcza ją bezpośrednio na nim. W efekcie kierowca wysiada, chcąc sprawdzić czy na coś najechał lub co tak stuka. Niepostrzeżenie złodziej wykorzystuje okazję wskakując na fotel kierowcy do odpalonego auta, z kluczykiem w stacyjne. Podobnie sytuacja wygląda z metodą na koło. Złodziej krąży wokół upatrzonego auta, pokazując kierowcy, że coś jest nie tak. Kierowca niepostrzeżenie wysiada, a sytuacja kończy się dla niego katastrofalnie.
Pamiętajmy zatem, aby każdorazowo gasić silnik i wyciągać kluczyk przed wyjściem z auta, gdyż może nas to naprawdę wiele kosztować. Podstawową sprawą jest również zamykanie szyb podczas pozostawiania auta na parkingu, ulicy lub nawet pod domem. Pamiętajmy również, aby w miarę możliwości korzystać z czujności sąsiedzkiej podczas dłuższej nieobecności lub umieszczać auto w garażu. Z pewnością nie będzie ono w tak dużym stopniu narażone na czyjeś zainteresowanie.
Niestety nie ma idealnego sposobu na walkę ze złodziejami. Złodzieje Ci to często ludzie sprytni i wbrew pozorom inteligentni. Doszli do perfekcji w omijaniu wszelkich zabezpieczeń, nawet tych wysoce zaawansowanych. Niestraszne są im fabryczne alarmy, a immobilisery i blokady mechaniczne to dla nich chleb powszedni. Perfekcjoniści nie przejmują się nawet GPS-ami śledzącymi auto, skutecznie je zakłócając. Czy istnieje zatem metoda, aby zabezpieczyć się przed złodziejami? Może warto skorzystać z dodatkowego ubezpieczenia? Z pewnością każda forma zabezpieczenia będzie dobra, nie ma jednak uniwersalnego złotego środka na walkę z tego rodzaju przestępczością. Pozostaje nam zatem mieć nadzieję, że tego typu sytuacja nas ominie.